niedziela, 30 grudnia 2012
sobota, 29 grudnia 2012
Prezenty = książki!!!
Chyba nic nigdy nie sprawiało mi
większej frajdy w święta, niż nowy zapas książek otrzymanych w prezencie.
Próbując zaszczepić tą miłość dzieciom na razie jestem na nieco straconej
pozycji, póki co 1 : 0 dla imaginext, lego, koników na biegunach, lalek i całej
reszty tej bandy. Powtarzając sobie jednak za Sun Tzu, że największe zwycięstwo
to zwycięstwo osiągnięte bez walki, podstępem wciąż staram się ich otaczać
pięknymi i mądrymi książkami, licząc na to, iż te zrobią swoje. Z czasem na
pewno to przede wszystkim nowe lektury będą przy choince oglądane w pierwszej
kolejności, z prawdziwymi wypiekami emocji na szczęśliwych buziach. Taką mam
nadzieję.
Nie ma co zresztą narzekać za bardzo. Na
przykład Jaś zdążył się od Wigilii prawdziwie zaprzyjaźnić z niejakim Albertem
Albertsonem, lat 4. Jego zwyczajne, codzienne przygody okazały się prawie co do
joty pokrywać z doświadczeniami naszego czterolatka. Wieczorna sesja musi
obejmować przeczytanie książeczek o Albercie co najmniej dwukrotnie. Na
szczęście historyjki są krótkie i jest to wykonalne.
Ostatnio coraz częściej
sięgamy po skandynawską literaturę dla małych dzieci. Czytanie tych
rozbrajająco szczerych i prostych, ciepłych, napisanych z humorem i luzem
historii jest dla rodziców taką samą przyjemnością, jak dla dzieci. Może „Doktor Proktor i Proszek Pierdzioszek” Jo Nesbo
okazał się dla Jasia jeszcze trochę zbyt skomplikowany, z Albertem Albertsonem jednak utożsamił się całkowicie.



A propos zmuszania do myślenia natomiast – jeszcze jedna książka skarb. Nasz czterolatek może nie jest jeszcze tak dociekliwy, żeby natychmiast pochłonąć ją od deski do deski, ale my, rodzice, jesteśmy już przygotowani na każdą ewentualność. Żadne pytanie o otaczającą nas rzeczywistość nam nie straszne. Prawdziwie mądra książka - przyjaciel.
piątek, 21 grudnia 2012
Święta, święta...
Święta z dziećmi nabierają sensu. Wszelkie wysiłki, bieganina zostają nagrodzone obrazem czystej radości jaką sprawiają im na każdym kroku. Jaś ma już swoją małą historię Świąt Bożego Narodzenia, Hania dopiero ją zaczyna.
niedziela, 16 grudnia 2012
Nadchodzi król
Nasza pierwsza akcja DIY. Worek Mikołąja na prezenty - 6 zł, korona z papierniczego 6 zł, kołnierz h&m - 20 zł :D Jaś zadowolony, tylko wszystkie krzesła w domu uznał za niegodne bycia jego tronem. Złotego sukna i szlachetnych kamieni, żeby je podkręcić na razie nie planujemy...
poniedziałek, 10 grudnia 2012
niedziela, 9 grudnia 2012
sobota, 8 grudnia 2012
1001 drobiazgów
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będziemy mieli w domu sytuację żywcem przeniesioną z PRL-owskich sklepów 1001 szajs-drobiazgów, nie uwierzyłabym. Wraz z jednym małym dzieckiem w domu stopniowo pojawia się sto malutkich, sto większych i sto całkiem dużych nowych rzeczy. A potem przybywają kolejne...
Na przykład taki Jasia zupełnie podstawowy przybornik:
Ekipa Hani (akurat zebrana do kupy):
Podgrupa miśki:
A to mieszka w naszej wannie:
I to tylko mały, malutki wycinek ich królestwa, w dodatku zastany w zgrabnych podgrupach pomiędzy zrobieniem porządku, a przejściem tsunami HJ kilka chwil później... Czyste wariactwo, jak nic...
piątek, 7 grudnia 2012
So cute!
Poniższe zdjęcia pochodzą z bloga StyleLovely (więcej tutaj). Ubranka Caramel Baby&Child nie są u nas dostępne, ale może kiedyś? Urocze, prawda? Uwielbiam taki luz, a jednocześnie styl w podejściu do dziecięcej garderoby.
I jeszcze SMALLABLE (tu):
Subskrybuj:
Posty (Atom)