Sezon na „bunt dwulatka” oficjalnie
uznać możemy za rozpoczęty. Tylko czemu o cztery miesiące za wcześnie? Panna
Hanna nagle jest na „nie”. A właściwie na „wciale nie!”. W zasadzie zapytanie
jej o cokolwiek, bezwzględnie zmierza do jednej jedynej odpowiedzi. Nie, nie
będzie współpracy mamusiu, tatusiu i Jasiu! Jak się okazuje, nawet dziecko tak zwane
"bezproblemowe" dojrzewa w końcu do tego, aby trochę problemów wykreować. Tak w
duchu czystej logiki klasycznego rozwoju osobowości.
Sprawdzamy z Jasiem, czy
coś się zmieniło.
- Haniu zmienimy pieluszkę?
- Nie! – pada stanowcza
odpowiedź.
- Haniu, ale musimy zmienić pieluszkę!
- Nie! Wciaale nie!
- Haniu, ale
rączki umyjesz? - Hania mycie rączek uwielbia...
- Nie!
- A przyjdziesz do nas?
- Nie!
- Nie jesteś głodna?
- Wciale
nie!!!
- A może jednak zjesz kanapeczkę?
- NIE!
- To może bananka?
- NIE!
- Haneczko,
a chcesz żelka? – Jaś zerka na mnie porozumiewawczo. Hania otwiera buzię, zamyka,
chwilę myśli.
- Chcie! - Jaś triumfuje - Widzisz, czasami jest na tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz