piątek, 31 sierpnia 2012

Kieszonkowe




Jak wytłumaczyć trzylatkowi, że nie kupimy nowej zabawki i że nie każda wizyta w sklepie musi kończyć się jej zakupem, skoro sami mamy ochotę na kupowanie co rusz nowych rzeczy? Barier ekonomicznych oczywiście nie przeskoczymy, ale w dobie kart kredytowych i rozpasanego konsumpcjonizmu łatwo je niestety przekraczać, a wraz z nimi granice zdrowego rozsądku. Shopping to przyjemność i wie to już każdy przeciętny przedszkolak. Nie tylko maluchom wydaje się, że potrzebują dużo więcej rzeczy, niż potrzebują rzeczywiście. Czyż to nie prawdziwe rozdwojenie jaźni, że staramy się narzucić pewne zasady i umiar dziecku, a jednocześnie sami często mamy problem z przekonaniem siebie do powściągliwości w spełnianiu mniej lub bardziej uzasadnionych zachcianek?

Trzylatek chciałby wszystko, co mu się tylko spodoba, chciałby to natychmiast i bez żadnej dyskusji. I w zasadzie trudno mu się dziwić.



Staramy się więc pracować nad sobą i nad synkiem w powściąganiu potrzeby posiadania coraz to nowych rzeczy. Uznając, że „prawie-czterolatek” dojrzał już do zrozumienia pewnych procesów, zdecydowaliśmy się na wprowadzenie instytucji wypłaty kieszonkowego. A Jaś zapytany, czy chce otrzymywać jego wypłatę w systemie miesięcznym, czy tygodniowym, wypowiedział się jak zwykle przytomnie i z sensem: „A mogę  codziennie?” 

środa, 29 sierpnia 2012

Skansen - c.d.

Skansen we Wdzydzach Kiszewskich to miejsce magiczne (więcej TU). Jesteśmy tam kilka razy w roku i chyba nigdy nam się nie znudzi. Jest pięknie i ciekawie, w dodatku na każdym kroku widać, że ktoś zarządza i opiekuje się terenem Muzeum naprawdę sensownie i z głową. 
To wymarzony cel całodniowych wycieczek z dzieciakami – jest odpowiednia infrastruktura (łazienki, jedzenie), jest bardzo duży obszar do swobodnego biegania wśród zieleni (J&H wciąż są za mali, żeby przebiec wszystkie trasy za jednym razem), o robieniu garnków z gliny, strzelaniu z łuków i wspinaniu się na wiatraki nie wspominając. Obowiązkowy punkt programu to przedwojenna szkoła, wyposażona historycznymi meblami z epoki, drewniane zabawki, którymi bawili się nasi rodzice i dziadkowie, a które pozostają do dyspozycji gości, czy pięknie urządzony i w pełni wyposażony pokój dziecięcy w dworku z XIX wieku. 

Mapa Muzeum (źródło: http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl/informacje.html)

Raz w roku, w lipcu, na terenie Muzeum odbywa się jarmark, na którym znaleźć można autentyczne rękodzieło, naturalną żywność regionalną oraz dzieła sztuki i cudeńka artystów różnych dziedzin.
I gdzie wreszcie (po wielu tygodniach bezskutecznych poszukiwań w mieście), udało się nam kupić piękną, a jednocześnie najzwyklejszą na świecie szmacianą lalę dla Hani i prawdziwą drewnianą szablę muszkietera dla Jasia…









wtorek, 28 sierpnia 2012

Weekend w mieście


Dzieciaki muszą się wybiegać. W sensie dosłownym. Muszą biegać kilka godzin dziennie jak małe motorki, najlepiej bez żadnych ograniczeń, tam gdzie nogi poniosą. Zapewnić im to w mieście nie jest łatwo, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Zawsze znajdzie się jakiś większy, względnie bezpieczny, zielony teren, gdzie można puścić przeszczęśliwe maluchy samopas. Oczywiście cwałując w bezpiecznej odległości za nimi, ale z perspektywą, że padną wieczorem do łóżek i zasną w pięć minut, co jak zwykle nastraja steranego rodzica jakoś tak... optymistycznie.