czwartek, 6 czerwca 2013

Aktualnie czytamy...



A w zasadzie oglądamy... Mapy, mapy mapy. Wspaniałe wydanie dla małych ciekawskich chłopców i dziewczynek, którzy po pierwsze, mają już w pełni obcykane Google Maps i fascynuje ich map oglądanie w każdej postaci, po drugie, od zawsze uwielbiają duże książki z ogromną ilością szczegółów do prześledzenia, po trzecie, potrzebują podniet, aby rozwijać swe galopujące poczucie humoru i naturalny wrodzony intelekt :-) Nie wiadomo do końca, kto "Mapami" Aleksandry i Daniela Mizielińskich zachwycony jest bardziej - rodzice, czy dzieci?













Coś jest na rzeczy z tymi setkami drobiazgów. Nic nie sprawia Jasiowi i Hani takiej frajdy, jak dokładne przeanalizowanie, co też dzieje się na obrazku, kiedy dzieje się na nim tyle, że więcej dziać by się już nie mogło. Jeśli połączyć to z miłością do piratów, nawet najstraszliwszych zbirów i zakapiorów, to radość z oglądania jest naprawdę wielka. W zasadzie inne książki chwilowo mogą się schować (na półce).


Skoro nie o czytaniu, lecz o oglądaniu, to niech będzie i o słuchaniu. Ostatnio pytając, czy włączamy jakąś bajkę do posłuchania, słyszymy odpowiedź: "Mikruta!!!" Początkowa konsternacja, szybko przeszła w pełne zrozumienie - po włączeniu "play" rozlega się dostojne, powolne i bardzo wyraźne zdanie wypowiedziane uroczym głosem Macieja Stuhra: "IZABELA MIKRUT. Straaasznie truudne wierszyki." Zapada w pamięć. A później to już niezbyt mądre marabuty, wiewiórka w biurku, kurki, co chciały w cukierni kupić rurki (z kremem) i inne cudownie absurdalne, dowcipne i logopedycznie jedynie słuszne, językowe wygibasy. Dzieciaki je uwielbiają, słuchając zaśmiewają się za każdym razem, w dodatku przejmują do swojego języka różne naprawdę trrrudne wyrrrazy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz