Myśląc o wychowaniu dzieci, szczególnie
porównując swoje wyobrażenie o ich wychowywaniu z czasów zanim je mieliśmy i
sytuację obecną, uświadomiłam sobie pewien dylemat. Czy ktoś jeszcze stawia na
pierwszym miejscu wychowanie syna/córki na, jak to się zwykło mówić „p o r z ą d
n e g o człowieka”? Podejście takie zakłada skierowanie głównego wysiłku na wpojenie wartości i zasad. Tak, czy inaczej przez nas rozumianego kodeksu etycznego, mającego zastosowanie w szczególności w relacjach międzyludzkich. Oczywiście nikt rozsądny i próbujący samemu kierować się w życiu ogólnie pojętą
moralnością, nie odrzuci tego elementu jako ważnej do przekazania dzieciom
treści. Ale czy jest to priorytet, rzecz najważniejsza?
Czy odpowiadając sobie na pytanie, jak
chcemy wychować nasze dzieciaki, jaki przygotować im bagaż narzędzi potrzebnych
do wejścia w samodzielne, dorosłe życie, nie dochodzimy raczej do wniosku, że
przede wszystkim zależy nam na tym, aby „umiały sobie poradzić”? Czy nie koncentrujemy się na zadaniu, aby ich przypadkiem
naszymi działaniami w procesie wychowania nie ograniczyć, nie zahamować, nie „uszkodzić”
ich kruchej psychiki, aby mogły w sposób naturalny i niezakłócony, harmonijnie
rozwijać swoją siłę, swoje zdolności?
Sama łapię się na tym, że patrząc na swoje dzieci
chciałabym, żeby były silne, pewne siebie, wolne, niezależne,
kreatywne i szczęśliwe. A chwilę potem myślę, i dobre, dobre też, rzecz jasna…
Czyż nie jest to znak naszych czasów? Jedna z przyczyn tworzenia się społeczeństwa indywidualistów nastawionych na rozwój osobisty, na zaspakajanie raczej własnych potrzeb, niż myślących o dobru drugiego człowieka i grupy?
Czyż nie jest to znak naszych czasów? Jedna z przyczyn tworzenia się społeczeństwa indywidualistów nastawionych na rozwój osobisty, na zaspakajanie raczej własnych potrzeb, niż myślących o dobru drugiego człowieka i grupy?
Well... Niektórzy twierdzą, że w społeczeństwie tworzą się postawy obywatelskie, kiedy już nie musi na co dzień walczyć o wrzucenie czegoś do gara :( mówiąc ładniej - kiedy podstawowe potrzeby życiowe są w jakimś tam stopniu zaspokojone, czy też nie za wielkim wysiłkiem zaspokajalne.
OdpowiedzUsuńAle przecież wpajamy tym naszym maluchom zasady, które określasz jako cechy "porządnego" człowieka.