piątek, 19 października 2012

Ale wtopa

Odbieram Jasia z przedszkola, ubieramy się, podchodzi do nas pani Marzenka, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Jasiu! Twój koreczek! - podaje mu mały przedmiot.
Szybko uświadamiam sobie, że pewnie jednak nie wyrzuciłam przypadkiem korka od Pueblo Viejo 2010, który poprzedniego dnia tajemniczo zniknął z kuchennego blatu, a którego szukałam, żeby zatkać do połowy opróżnioną po obiedzie butelkę.
- Mój korecek! - cieszy się Jaś - On tak ślicnie pachnie. Jak winogronka!
Nie mogę uwierzyć własnym uszom.
Pani Marzenka uśmiecha się promiennie i patrzy znacząco. Staram się unikać jej wzroku.
No wtopa, no.

1 komentarz: