poniedziałek, 8 października 2012

Przygody przy czytaniu


Przygoda logopedyczna



Jaś jest zachwycony komiksem Kajko i Kokosz, głównie ze względu na rycerzy, zamki i smoki. Nie może zapamiętać, więc wciąż pyta:
- Jak oni mają na imię? Kajko i ...?
- Kokosz, synku.
- A czemu on się nazywa jak ten owoc? - pyta Jaś trochę nieoczekiwanie.
- Jaki owoc? - próbuję skojarzyć.
- No taki owoc orzech, co spada z drzewa na głowę - tłumaczy lekko poirytowany moim powolnym myśleniem Jaś - no, kokosz.
Taaak. Oczywiście zaczynam się martwić, że trzeba było zdecydować się na logopedę, skoro zdiagnozował parasygmatyzm.

Przy okazji Jaś sobie przypomina, że był w Malborku i tam też była fosa, tylko bez wody. Tłumaczę, że teraz nie jest potrzebna, ponieważ nie ma już rycerzy i rycerskich bitew. No ale para rycerzy pojedynkowała się na dziedzińcu przed zamkiem, Jaś widział na własne oczy, więc stwierdza:
- Ale dwóch się uratowało z tej bitwy, mamusiu! I są.





Przygoda egzystencjalna



Czytamy często wspaniałą "Baśń o korsarzu Palemonie" Brzechwy. Jak wiadomo, król Fafuła Czwarty zachorował nie na żarty i oznajmił wszem i wobec, że umiera.
- Co mu się stało mamusiu?
- Zachorował synku.
- I wyzdrowieje? - drąży Jaś
- Niestety nie, kochanie, król umrze.
- Aha. A potem odumrze?
Widać, że Jasia to wyraźnie zastanowiło, myśli intensywnie.
- Nie skarbie, tak się nie stanie. Jak się umiera, to na zawsze, to nie przechodzi. - staram się wyjaśnić i w napięciu czekam, jakie pytanie zaraz padnie...
- A czkawka? Czkawka przechodzi, mamusiu?
Ufff, jeszcze nie tym razem...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz