piątek, 28 września 2012

Mamo, oć!



Hania zaczęła łączyć słowa w zdania. Na razie ogranicza się to głównie do zestawiania ze sobą dwóch wyrazów, ale świat ojczyzny-polszczyzny stoi przed nią otworem. Obecnie intensywnie używa zwrotu "mamo, oć!". Nasze samobawiące się dotąd dziecko poczuło moc płynącą ze zdolności komunikowania swych potrzeb w sposób nie budzący wątpliwości, wyraźny i jednoznaczny, a "mamo, oć!" połączone z łapaniem za rękę i ciągnięciem w ściśle określonym kierunku stało się uroczą, acz lekko uciążliwą, codzienną rutyną.





2 komentarze:

  1. Wkurza mnie to strasznie (we mnie), że dużo łatwiej mi przychodzi ruszyć do zabawy ze słodziutką Hanką, niż z naszym faszystą-cholerykiem-awanturnikiem-krzykaczem Jasiem. Intuicja bowiem podpowiada mi, że taki sposób postępowania może tylko pogłębić frustrację małego krzykacza i jego nieustanny bunt.
    Ale jak to przełamać? Jak się nie denerwować na gościa, który w dodatku po ostrej akcji z wrzaskami i rykami o byle gówno, w ciągu 3 minut zmienia się w chętnego do zabawy i potulnego baranka, podczas gdy ja jeszcze wciąż dyszę i mam ochotę %*&^%$!&^@%$?
    Echhhh nie jest lekko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, nie zgadzam się. NIe jest f-ch-a-k!!! MOże trochę z niego Jęczak, ale tak źle to nie jest.

    OdpowiedzUsuń